Dietetyk omija te produkty szerokim łukiem, a Polacy kupują na potęgę. Jeden to prawdziwa trucizna
Nadmiar codziennych obowiązków sprawia, że wiele osób robi zakupy w pośpiechu i nie zastanawia się nad tym, co wkłada do koszyka. Tymczasem niewłaściwe wybory żywieniowe – jak podkreśla znany dietetyk dr Michał Wrzosek – mogą mieć poważne konsekwencje zdrowotne. W jednym z najnowszych materiałów opublikowanych w sieci ekspert zdradza, jakie produkty ze sklepowej półki omija szerokim łukiem. Niestety, wiele z nich wciąż gości na polskich stołach. Sprawdź, czy masz je w swojej kuchni i zobacz, dlaczego mogą ci zaszkodzić.
Jakich produktów dietetyk nigdy nie kupi?
Jako pierwszy specjalista wymienia alkohol. To jego zdaniem najgorszy produkt, jaki można znaleźć na sklepowych półkach, wprost trucizna. Jego spożywanie prowadzi do uszkodzenia wielu różnych narządów: wątroby, mózgu, trzustki, serca, jelit etc. Włączenie go do jadłospisu nawet w niewielkich ilościach zwiększa ryzyko rozwoju wielu chorób nowotworowych, między innymi raka piersi, wątroby czy jelita grubego.
Na drugim miejscu w „rankingu” eksperta znajdują się napoje słodzone. Michał Wrzosek określa je mianem „syfu z cukrem”. Statystyki wskazują, że codziennie sięga po nie aż 11 procent Polaków. Popełniają ogromny błąd, bo te artykuły spożywcze nie mają praktycznie żadnych wartości odżywczych. Są jedynie pełne „pustych kalorii”. Sprzyjają otyłości i bardzo szybko podnoszą stężenie glukozy we krwi. Przeciętny Kowalski spożywa średnio 125 gramów cukru dziennie, czyli pięć razy więcej niż wskazują przyjęte normy.
Trzecią pozycję na „liście” dietetyka zajmuje przetworzone mięso niskiej jakości, czyli takie przysmaki jak na przykład bekon, parówki czy kiełbasy.
Wszystkie te produkty zostały jednoznacznie powiązane z większym ryzykiem raka jelita grubego. [...] Spójrz kiedyś na etykietę swoich ulubionych parówek. Jeśli skład produktu jest dłuższy niż kolejka do twojego lekarza na NFZ, to możesz być pewien, że ten produkt ma mało wspólnego z mięsem, a jeszcze mniej ze zdrowiem. Dodatki – fosforany, wzmacniacze smaku, konserwanty, mięso oddzielane mechanicznie, a czasem nawet skrobia i soja, żeby uzupełnić objętość – [sprawiają, że kiełbasy czy parówki – przyp. red] to nie jest wartościowy posiłek. To chemiczna układanka, która często wygląda lepiej niż smakuje, a smakuje lepiej niż powinna – podkreśla Michał Wrzosek w opublikowanym nagraniu.
Ekspert przestrzega również przed zakupem brązowego cukru. To nic innego jak zabarwiona sacharoza. Swój kolor zwykle zawdzięcza melasie. Nie różni się niczym od swojego białego „odpowiednika” ani pod względem wartości odżywczych, ani w zakresie kaloryczności. Na miano „najgorszych produktów spożywczych” zasługują też zdaniem specjalisty duże paczki słodyczy. Utrudniają bowiem kontrolowanie liczby przyjmowanych kalorii. „Znasz to uczucie? Otwierasz paczkę z myślą »Zjem tylko jednego«, a kończysz z pustym opakowaniem i wyrzutami sumienia. Nie jesteśmy zaprogramowani na samodyscyplinę, gdy pokusa leży pod ręką. Dlatego paczki XXL to najgorszy możliwy układ”– zauważa dietetyk.
Czego jeszcze nie warto wkładać do koszyka zdaniem dietetyka?
Michał Wrzosek nigdy nie kupuje również napojów kawowych typu 3w1. Standardowy produkt tego rodzaju na pierwszym miejscu w składzie ma cukier, na drugim – syrop glukozowy (czyli cukier pod inną postacią), a na trzecim – maltodekstrynę (słodzik). Zawiera też mleko w proszku, utwardzone tłuszcze i sztuczne aromaty. Ilość kawy jest tak naprawdę symboliczna. Oburzenie budzą w nim także artykuły spożywcze z postaciami z bajek. Postrzega je bowiem jako „emocjonalny szantaż wymierzony w dzieci w rodziców”. Co ważne, ich skład zwykle pozostawia bardzo wiele do życzenia. Obfitują w cukier, utwardzone tłuszcze, barwniki, aromaty i konserwanty. Atrakcyjność wizualna tych produktów nie idzie w parze z wartością odżywczą.
Zdaniem eksperta nie warto inwestować również w gotowe hot-dogi i hamburgery. Na ogół nie zawierają białka, błonnika ani warzyw. Nie brakuje w nich natomiast przetworzonego mięsa czy pieczywa wytworzonego z rafinowanej mąki. Kolejną kategorią produktów, na które w swoim filmie zwraca uwagę Michał Wrzosek są artykuły oznaczane hasłami „fit”, „light” lub „protein”. Brzmią zachęcająco, ale zazwyczaj kryją się za nimi silnie przetworzone produkty, pełne sztucznych słodzików, zagęstników i aromatów. Mają one niewiele wspólnego z prawdziwym zdrowym odżywianiem. Ekspert odradza również zakup zupek chińskich. Mają mnóstwo soli. Jedna porcja pokrywa od 50 do nawet 100 procent dziennego zapotrzebowania na ten składnik. Nierzadko zawierają też mnóstwo zbędnych dodatków i utwardzony tłuszcz palmowy będący źródłem szkodliwych izomerów trans. Mogą powodować gwałtowne skoki poziomu cukru, co sprzyja tyciu i zaburzeniom metabolicznym.